piątek, 3 stycznia 2014

5. Naughty girl

Moje kochane. Dziękuję, za wszelkie zainteresowanie opowiadaniem ;) Tutaj pojawiają się uwzględnienia:
Joanno - kocham Cię i czekam na gorące akcje u Ciebie, Ty wiesz.. :D
Zmoro - Bardzo dziękuję, że nie omijasz żadnego odcinka!
Alex - ojjj Alex, najwierniejszy fanie :3
Sillie - witam Cię gorąco, mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej :)
Oraz wszyscy, którzy czytają, ale nie zostawiają po sobie znaku. Was też kocham, nie martwcie się ;)




  Butelka skradzionego, zimnego piwa chłodzi moje dłonie. Listopad, nawet w Kalifornii, nie jest już najcieplejszym miesiącem. Wyziębia nam serca tak mocno, że szukamy uczuć na siłę, zupełnie tracąc czujność. Tak samo jak ja, właśnie w tym momencie. Siedzę w parku z piątką obcych mi, podejrzanych typów, popijając piwo, które za namową Synystera Gatesa sama ukradłam ze sklepu jakiegoś meksykanina, który z całą pewnością ledwo wiąże koniec z końcem. Nie wiem co się ze mną dzieję. Ale… podoba mi się to. Czuję się z nimi bezpiecznie.
-Zimno ci? – spytał Shadows. Chyba zauważył moje dygoczące, sine wargi i trzęsące się ręce. Mam na sobie tylko skórzaną kurtkę, która definitywnie nie była dobrym wyborem na dzisiejszy mroźny dzień.
-Nie, skąd ten pomysł? – odparłam zgryźliwie, na co Rev siedzący obok mnie od razu chwycił mnie pod rękę i przytulił do siebie.
-A więc jesteście w ostatniej klasie? – spytałam.
-Taa, chociaż nie nazwałbym tak tego – Zacky jest wyraźnie rozbawiony, a ja znów nie za bardzo rozumiem.
-My… jakby to ładnie ująć? – zastanawia się Rev i zerka w stronę chłopaków.
-Po prostu rzadko zdarza nam się pojawić na lekcjach – dokańcza za niego Syn – Chodzimy do budy głównie po to, żeby grać. Kilkanaście riffów dziennie, jakieś wokalne partie, kilka przejść na bębnach – wyraźnie odpływa, kiedy o tym opowiada.
W ciągu kolejnych kilkudziesięciu minut dowiaduję się, że są naprawdę dobrymi przyjaciółmi. Praktycznie wszystko robią razem, spędzają ze sobą każdy dzień, pracując nad kawałkami. Jak każdy początkujący zespół marzą o tym, żeby udało im się wydać demo, później nagrywać coraz więcej, jeździć w trasy. Inspirują się zespołami, które darzę szczerą miłością. Jestem pewna, że ich muzyka na pewno mi się spodoba. Nie mogę się doczekać, kiedy pokażą mi swoje utwory. Kiedy tak ich słucham, dochodzę do wniosku, że podoba mi się takie życie-pełne marzeń i szaleństw. I wcale nie jest to symbol jakiegoś młodzieńczego buntu. W duchu czuję, że dopiero taka byłabym naprawdę sobą…
Silny wiatr rozwiewa moje włosy. Zupełnie straciłam poczucie czasu, kiedy słuchałam chłopaków. Jest już mocno po ósmej, a w dodatku zrobiło się przeraźliwie zimno. Mimowolnie ogrzewam dłonie pocierając jedną o drugą. Kiedy lekko wyłączyłam się z rozmowy, nagle poczułam na twarzy dym z papierosa.
-Palisz? – Gates wyszczerzył do mnie ząbki.
-Mogłeś zadać to pytanie zanim dmuchnąłeś mi dymem w twarz – fuknęłam.
Przykucnął przede mną i wyciągnął papieros w moją stronę. Uniósł jedną brew i uśmiechnął się oszałamiająco. Wzięłam. Zaciągnęłam się mocno. Jeżeli myśli, że to mój pierwszy raz to bardzo się myli. Nieoczekiwanie chwycił mnie za dłonie i zbliżył je do swojej twarzy. Ciepłe powietrze z jego ust ogrzało je delikatnie. Jakie to miłe.
-Nie chcę siać paniki, ale gliny tu jadą! – przerwał piskliwy głos Christa.
-Jazda, szybko! – wrzasnął Shadows rzucając butelkę, z której właśnie pił na beton. Szkło rozbiło się na małe kawałki i rozprysło dookoła. Wszyscy poszli za jego przykładem. Ja od razu zerwałam się za równe nogi i pobiegłam za nimi. Traciłam orientację wymijając kolejne drzewa i ślizgając się na pożółkłych liściach. Z oddali słychać śmiech Reva. Jakim cudem on dostrzega jakiekolwiek zabawne aspekty tej sytuacji? Bez zastanowienia odwróciłam się za siebie i zobaczyłam radiowóz zaparkowany w miejscu, gdzie siedzieliśmy jeszcze przed chwilą. Wypadło z niego dwóch policjantów, którzy ruszyli w pościg za nami. I właśnie w tym momencie musiałam się potknąć! „Gratulację, panno Grey” – pomyślałam. Chwilkę później doszło do mnie, że jestem już stracona, a panowie policjanci odwiozą mnie prosto do domu. Radiowozem! Do mojej mamy. Kuratorki! Kto by pomyślał, że ktokolwiek może uratować mnie z tej opresji.
-Wstawaj, szybko! – Gates pociągnął mnie za rękę.
Teraz przed oczami nie mam już żadnego z chłopaków. Ok., wpadam w panikę. Skręciliśmy w prawo, minęliśmy ten sam sklep, następnie w lewo, omijając centrum i… sama nie wiem jak to się stało, ale wylądowaliśmy na mojej dzielnicy.
-Cholera, zrobiło się gorąco! – Syn odetchnął głęboko.
-Co z resztą? – spytałam ledwo dosłyszalnie. Zupełnie opadłam z sił.
-Spokojnie, poradzą sobie. Niezłą masz kondycję.
-Syn… - zaczęłam niepewnie - Możesz już puścić moją rękę.
Cholera! Zamiast rzucając ten idiotyczny tekst mogłam po prostu wymyślić pretekst, żeby ją puścił. Czekam. Patrzy na mnie, ale… cały czas trzyma mnie za rękę. W końcu uśmiecha się głupkowato i mierzwi włosy dłonią.
-Mam nadzieję, że to nie zraziło cię do nas – mówi – Jutro mamy próbę w garażu Shadsa, wpadniesz?
-Nie, wystarczająco mnie zdemoralizowaliście – rzucam żartobliwie. Obrusza się i wsuwa ręce do kieszeni. Czyżby teraz to on nie zrozumiał? Ohh nie, uśmiech znika z jego twarzy! A w jego miejsce pojawia się grymas.
-Wiesz Grey, ja nie wierzę w tą twoją pozorną grzeczność – zbliża się do mnie na odległość kilku centymetrów i niebezpiecznie przybliżą twarz do mojej twarzy – Wcale taka nie jesteś. I ja ci to udowodnię, zobaczysz.
Uśmiecha się arogancko. Wydaje mi się coraz bardziej seksowny, kiedy tak ścisza głos i przygląda się moim ustom. Nie daj się zwariować Blanca, tylko nie daj się zwariować.
-O której? – pytam, spuszczając wzrok na jego trampki.
-O piątej – odpowiada.
-Czyli po szkole?
-Rano mała, o piątej rano – śmieje się i unosi mój podbródek do góry – Dasz radę wstać?
-A mam jakieś wyjście? – z uwagą obserwuję jak źrenice jego czekoladowych oczu powoli się rozszerzają.
-Będę przed piątą – mówi i odwraca się pospiesznie.
-Gates, ale… - chcę jeszcze coś powiedzieć, ale kiedy odwraca się z tym uśmiechem na ustach, zupełnie zapominam co miałam na myśli – Będę czekać.
Będę czekać? Pewnie ledwo będę mogła zwlec się z łóżka. I dlaczego w ogóle się na to zgodziłam? I dlaczego stoję na rogu alei i gapię się jak Gates znika za zakrętem? Nie mogę tego pojąć…



***



Przyspieszam kroku. Chcę jak najszybciej zamknąć się w pokoju i dorwać do gitary. Chociaż wcześniej powinienem obdzwonić chłopaków i spytać jak udała się im ucieczka. Nie wiem dlaczego przez myśl wciąż przemyka mi obraz idealnie wykrojonych ust małej Blanki. To głupie. Ona ma w sobie coś takiego, że z minuty na minutę coraz bardziej obawiam się, że cały mój plan legnie w gruzach. Miałem tylko sprawić, żeby mi zaufała. Rozkochać ją w sobie i sprowadzić na złą drogę. Na moją drogę. Jej matka wszystkich mierzy jedną miarą. Myśli, że ludzie są albo dobrzy albo źli. Cholernie chciałem zobaczyć jej minę, kiedy radiowóz przywozi jej idealną córeczkę pod dom. Tylko dlaczego nie mogłem tego zrobić? Dlaczego podałem jej rękę i pomogłem uciec? Boję się odpowiedzi. Ale ta cała kuratorka musi wreszcie zrozumieć, że świat nie jest wyłącznie biały lub czarny. Że jestem taki, bo mam powód… Każdej nocy śnię o Joan. Co noc przypomina mi się to, co wydarzyło się rok temu. Czy ona myśli, że chciałem? Że wypiłem o to jedno piwo za dużo po to, żeby wsiąść za kierownice i zabić Joan? Nie, cholera, nie! Prowadziłem wtedy, bo nie chciała być dłużej na imprezie, bolała ją głowa i błagała, żebym odwiózł ją do domu. I zrobiłem to… Skąd mogłem wiedzieć, że znajdziemy się w nieodpowiednim miejscu i czasie? Że ten pijany palant walnie w samochód tak samo pijanego palanta? W mój samochód… A ona nie była niczemu winna. To ja powinienem wtedy zginąć! Ja, nie ona! Tymczasem dla mnie skończyło się na paru guzach i złamaniach.
Jak mam sobie z tym radzić? Jak mam chodzić do szkoły i normalnie w niej funkcjonować? To nie bunt. To po prostu… nie radzenie sobie z problemami. Ze światem, który mnie dusi. A ta cała kurator to zrozumie. Nikt nie jest nieskazitelny. Każdy może się pogubić, tak? A ona musi mi pomóc. A najpierw pomoże mi Blanca.



***



-Co tak późno? – mama zagaduje mnie już w przedpokoju.
-Prosto po szkole – odpowiadam pospiesznie i mijam ją nonszalancko zrzucając plecak z ramienia.
-Nie przypominam sobie, żebyś wracała ze szkoły o… - zerka na zegarek – wpół do dziewiątej?! Dziecko drogie!
Chwyta się po boki. To ta pozycja, kiedy czeka na wyjaśnienia. A ja? Ja mam zupełną pustkę w głowie.
-Łatwo mogę to wytłumaczyć… - podchodzę do blatu i nalewam sobie szklankę mleka – Po prostu ja…
Czuję, że język zaczyna mi się plątać po naporem jej spojrzenia. Szybko dziewczyno, wymyśl coś!
-Ty? – opiera się z blat z drugiej strony i nawet nie mruga.
-Zapisałam się na kółko... muzyczne – wypalam.
„Bzdura” – myślę. Gorszej nie mogłam palnąć.
-Jak często to kółko? – kontynuuje.
-Wiesz, ono nie jest takie…regularne – mówię – Jeśli jest to… jest.
-Aha – mruczy mama i odpuszcza.

„Nieźle B. Nieźle” – uśmiecham się do siebie w myślach.

 

W tle słychać delikatne dźwięki „Always” Bon Jovi. Siedzę w pustym barze i odpalam papierosa. Wyczuwam znajomy posmak. Wypuszczam dym przed siebie, jest go nienaturalnie dużo. Kiedy opada, przy barze dostrzegam postać. To mężczyzna, o barczystych ramionach i zwichrzonej fryzurze. Dystyngowanie wstaję od stolika i podchodzę bliżej. Siadam obok. Moja postać to Syn Gates, uśmiechający się seksownie i prowokujący spojrzeniem. Spijam niezrozumiałe słowa z jego ust. Muzyka jest coraz głośniejsza. Nagle jego dłonie lądują na mojej twarzy, a jego usta na moim policzku, szyi. Wzdycham delikatnie, kiedy całą mnie pochłania gorący, szalony pocałunek.
-Wcale nie jesteś grzeczna Grey – mruczy.
Nie jesteś grzeczna Grey. Nie jesteś. Słowa huczą w mojej głowie. Wzdrygam się i nagle…
Jak to? Budzę się cała zlana potem. Wzdłuż krzyża przebiega delikatny dreszcz. Co to miało być? Z głośników w moim pokoju płynie ta sama melodia. Zerkam na zegarek, jest trzecia. Nie wiem czy uda mi się jeszcze zasnąć…

9 komentarzy:

  1. och. no i co ja mam ci napisać? przeżywam to strasznie strasznie bardzo, no! gates taki groźny! johnny taki przestraszony! grey nieustraszona!

    i pewnie, że czytam każdy odcinek. jak mogłabym nie czytać?
    <3

    with love,
    z.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też Cię kocham Kasiu i cieszę się, że wróciłaś <3 Rewelacyjny ten odcinek, cieszę się że maczałam w nim palce hihi :) Widać, że pannę Grey ciągnie do ich towarzystwa. Ta akcja w parku rewelacja, jeszcze ta ucieczka. Podoba mi się to. Brian obwinia się o śmierć ukochanej, co rozjaśnia pewne sprawy. Ale jeszcze i tak wszystko spowite jest mrokiem tajemnicy. Sen Blanki.... Gates+Always+pocałunek= hoot. Chcemy więcej. Uwierz mi u mnie też będzie xD Czekam na nexta.
    Lovee<3
    Joan:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde, też bym chciała umieć pisać ._. . Bardzo lubię Twój styl pisania, moja imienniczko, a to opowiadanie mnie zaintrygowało i wydaje się oryginalne, więc z niecierpliwością czekam na następny odcinek ^.^ Odcineczek zacny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakbym mogła nie zostać na dłużej? Złapałyście mnie. I moja Pani Gates miała rację, to uzależnia. Będę tu z Wami aż do ostatnich zdań Waszych opowiadań. Tyle syfu mamy wszyscy na co dzień w życiu, że oddycham jak to czytam.

    A co do samego opowiadania. Nie zawiodłaś mnie. I mam wrażenie, że się wyrabiasz w pisaniu. Zdania są jakby pewniejsze. Mam wrażenie, że masz przed oczami pewien obraz tego opowiadania a jak siadasz do pisania to w palce wkrada ci się magia i to się pisze samo. Nie wiem dlaczego ale w tej historii, czytając ją mam podobne emocje jak wtedy kiedy sama pisze. Coś siostrzanego, coś co każe mi tu zaglądać dwa razy dziennie albo kiedy mogę i odświeżać. (swoją drogą robię to też z opowiadaniem mojej Pani Gates i Zmorki :) Uwielbiam Was dziewczyny. Ostatnio często się uśmiecham dzięki Wam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy czytam i nagle uświadamiam sobie "coo to już koniec?!" to znaczy, że bardzoo mi się podoba :) Czekam na kolejne z niecierpliwością! :))

    OdpowiedzUsuń
  6. cześć kot, myślałaś, że zapomnę, a tu suprise dziś dzióbek :* Już Ci powiedziałam, że to najlepszy odcinek ever(pewnie potem będą jeszcze lepsze, ale jak na razie to mój ulubiony, no nie ważne(ważne, ale nie ważne)) no wracając. Kocham Blance, tak, będę to powtarzać przy każdym odcinku. Mówiłam już takze,że najbardziej podoba mi się gdy opisujesz jak opowiada Gates, jak mówi o muzyce, zespole, przyjaźni.. Cholera, to jest takie prawdziwe.. Takie naturalne.. Takie Twoje. Jak się to czyta można się spokojnie poczuć jakby sie brało w tym wszystkim udział, albo chociażby(dla amatorów) stało obok :> Dziękuję, że mnie uwzględniłaś :*
    Odbiegając, to mam nadzieję, że będziemy się częściej spotykać, zapraszam was na piwo w wolnym czasie.
    Kocham, Ola.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przybyłam, przeczytałam, zakochałam się :) Zresztą jakbym mogła się nie zakochać w czymś co dotyczy mojego słodkiego dzubaska Briana, kochane słoneczko, mój Ci on! (wiem, wiem, calm down bitch itp. ale czasem nie potrafię się powstrzymać) :D

    Sama historia ciekawa, chociaż czasy liceum mam dawno za sobą, to dałam się wciągnąć. Zastanawiam się jak bardzo niegrzeczna stanie się panna Grey przy chłopakach. Skoro Bri już nawiedza jej sny to uuuu strach się bać co będzie dalej:)

    Pozdrawiam i czekam na kolejną część i reakcję Blanki, kiedy dowie się, że tajemniczy Haner to jej Syn...

    OdpowiedzUsuń
  8. Nadrobiłam zaległości i pomimo małych błędów gramatycznych i braku spacji po myśl nikach (tak, zawsze muszę się przyczepić), wpadłam już w sidła tej opowieści.
    "-Wiesz Grey, ja nie wierzę w tą twoją pozorną grzeczność – zbliża się do mnie na odległość kilku centymetrów i niebezpiecznie przybliżą twarz do mojej twarzy – Wcale taka nie jesteś. I ja ci to udowodnię, zobaczysz."
    Nie mogę się doczekać, aż to udowodni. Uwielbiam obserwować takie upadki, uwielbiam te intrygi.

    regards,
    Kill

    OdpowiedzUsuń