niedziela, 9 lutego 2014

9. Forget it



   Przepraszam, że dzisiaj tak krótko, ale chciałam wstawić Wam chociaż część odcinka. Miłego wieczoru kochane! :)

„Kurwa mać” - to pierwsze słowa, które przebiegły przez moje myśli, kiedy alkohol przestał upiększać świata dookoła mnie. Nim otworzyłam oczy już wiedziałam, że mam problem. Ogromny. Pieprzony Synyster Gates! Czemu on nie może być normalnym chłopakiem? Takim, który odprowadza cię grzecznie pod drzwi i daje całusa na dowidzenia? Ah no tak, zapomniałam… wtedy nie byłby przecież sobą, a kiedy nie byłby pieprzonym egoistą z dziwnym planem na sprawienie, żebym stawała się ciemną wersją siebie, pewnie nie pragnęłabym go aż tak…
Długo zmagałam się ze swoimi ciężkimi powiekami. Kiedy w końcu udało mi się chociaż zerknąć na pomieszczenie, chciałam jak najszybciej zamknąć oczy! Po podłodze – oprócz Shadowsa i Christa – walają się zgniecione puszki po piwie, okruszki niedojedzonych chipsów, potłucze szkło z kieliszków, które chłopaki rozbili dla zabawy. Wszyscy śpią, nie licząc Jas, która stoi u progu drzwi balkonowych odpalając papierosa. Poczułam ogarniającą mnie chęć zaciągnięcia się z całych sił, jednak dopiero teraz dostrzegłam przygniatające mnie, pierońsko ciężkie ramie spoczywające wzdłuż talii. Gates oddycha miarowo z twarzą zatopioną w moich włosach. Muszę na niego spojrzeć, więc delikatnym ruchem uwolniam się z jego uścisku i przysiadam na brzegu kanapy. Uśmiechał się we śnie i wyszeptał czyjeś imię. Nie moje. Zrywam się na równe nogi i dołączam do Jasmine. Zerknęła na mnie i poczęstowała szlugiem.
- Jak się czujesz? – pyta.
- Tak samo jak ty – wzdycham i rozglądam się po pokoju w poszukiwaniu jakiegokolwiek źródła ukojenia pragnienia. Kac morderca uwiesił się na mnie i nie zapowiadało się, żeby odpuścił.
- Dałaś czadu dziewczyno, kto by pomyślał – uśmiecha się szczerze – Wiedziałam, że między tobą a Gatesem jest gorąco.
Aż wzdrygnęłam się na jej słowa. Może i ostatnia noc była dla miła, ale kim do kurwy nędzy jest…
- Jas, mogę cię o coś spytać? – jak zawsze utrzymuję nerwy na wodzy.
- Jasne, pytaj.
- Kim jest Joan?
No i masz. Zapada niezręczna cisza. Jasmine patrzy na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Nie wiem, to litość czy też kpina? Nerwowo rozgląda się po pokoju, po czym wyprowadza mnie na balkon i zamyka za nami drzwi. Na dworze dopiero świta.
- Usiądź Blanca – mówi cicho, a ja czuję, że to wcale nie będzie miła wiadomość. W mojej głowie jak na pstryknięcie palcami pojawiają się dołujące myśli. Robię to, o co mnie prosiła.
- Joan to była dziewczyna Syna, jeśli można tak powiedzieć – wzdycha, a ja czuję, że wypity alkohol podchodzi mi do gardła – ale za nim zareagujesz, zrazisz się do niego czy też po prostu odejdziesz, posłuchaj mnie uważnie. Joan była jego dziewczyną przez dłuższy czas. Wiesz, to taka pierwsza miłość i te sprawy. Była w rodzinie, wszyscy naprawdę ją kochaliśmy. Ale potem stało się to i… - zauważam, że trzęsą jej się dłonie i szybko sięga po kolejnego papierosa. Mojej uwadze nie umyka także, że w jej ogromnych, zielonych oczach, pojawiły się łzy- i straciliśmy ją – mówi.
Powietrze staje się ciężkie. Nic nie mówię, bo tak naprawdę niczego nie rozumiem…
- Nie mogę powiedzieć ci więcej, bo Syn może mieć mi to za złe. Sądzę, że przyda mu się zacząć wszystko od nowa, a jeśli będzie chciał, to sam ci o wszystkim opowie. Po prostu – kładzie dłoń na moim ramieniu – nie odchodź teraz. Uwierz, Joan zawsze będzie w jego sercu, ale on potrzebuje kogoś, kto będzie w jego życiu. Przy nim.
- O czym plotkujecie? – na balkonie pojawił się Shadows. Podszedł do Jasmine i pocałował ją w policzek.
- Nie interesuj się kocie – puszcza dym przez ramię i podaje mu butelkę wody – spragniony?
Niezauważalnie ich opuszczam. Zbieram w podłogi swoją kurtkę i pospiesznie zakładam szalik. To dla mnie zbyt wiele. Za dużo w tym wszystkim tajemnic i niedomówień. To jest zbyt mroczne i niewyjaśnione. Nie wiem czy się do tego nadaję. Chcę stąd wyjść. Muszę od tego uciec.
- Hej – czuję, że ktoś chwyta mnie za dłoń. Jest szorstka i chłodna. Wiem, że to on – Dlaczego uciekasz?
- Muszę wracać do domu – mówię, nie odwracając się za siebie.
- Mogłaś mnie obudzić, przecież cię odprowadzę – śmieje się, ale kiedy wciąż nie spotyka mojego spojrzenia, milnie – Stój!
Robię to mimo woli. Chwyta mnie za biodra i odwraca. Silnie. Moje włosy uderzają o jego policzki. Błagam, tylko nie pytaj mnie, o co mi chodzi, bo sama nic już nie wiem…
- Znam drogę do domu – szepczę.
- Nie wątpię. Powiedz tylko co się stało? Czymś cię uraziłem? Czegoś żałujesz?
- Po prostu będę miała kłopoty – delikatnie przesuwam wierzchem dłoni po jego policzku. Przymyka oczy i przytula się do mojej dłoni – Tu nie chodzi o ciebie.
- Chodzi o mnie, tylko ty jeszcze o tym nie wiesz – mówi półszeptem – Nie chcesz zapalić?
- Chcę już iść. Pozwól mi – odwracam się i otwieram drzwi. Puszcza moją rękę i wzdycha.
- Daj później znać… czy coś – mówi już do moich pleców. Gates, błagam, nie utrudniaj mi tego.



***



   Kiedy zamknęły się za nią drzwi, poczułem lekkie ukłucie w okolicach mostka. Normalni ludzie mają tam serce, ale ja swojego chyba się wyzbyłem. Stoję w progu jak wryty. Nie sądziłem, że tak po prostu wyjdzie. I to właśnie w tym momencie, kiedy… coś poczułem. Sam nie wiem co, ale moje założenia powoli rozpadają się na kawałeczki. Co ona ze mną robi? Z całej siły uderzam pięścią w ścianę.
- Kurwa mać! – to nie było mądre. Nie mogę wyprostować dłoni.
- Stary, co jest? – słyszę za sobą głos Reva – Cholera jasna, oszalałeś?
- Nie drzyj się, wszyscy śpią – łapię się za rękę, auuuuć! Odwracam się i zauważam, że wcale nie śpią, ale gapią się na mnie z dziwnym wyrazem twarzy – Co jest?
- Przyniosę ci lód – Jas mija mnie zgrabnie i ucieka wzrokiem.
- Czy ktoś mi wyjaśni o co w tym kurwa chodzi? Mała Grey wychodzi trzaskając drzwiami, Jasmine nawet na mnie nie patrzy, a wy siedzicie i wlepiacie we mnie gały! – krzyczę, chociaż wiem, że na dole śpią rodzice Sandersa.
- Daj spokój – Jasmine patrzy na mnie ze spokojem – Chodź.
Jak zahipnotyzowany podążam za nią. Wychodzimy na zewnątrz. Powietrze jest zimne i nieprzyjemnie. Nie wiem dlaczego, ale zastanawiam się czy Blanca nie zmarzła i spokojnie dotarła do domu. Chciałem, żeby miała kłopoty, a jej mamusia zauważyła, że jej córeczka wcale nie jest taka, jaka się wydaje. Chciałem, żeby Blanca trochę dała jej popalić. Chciałem ją wykorzystać, a teraz chcę, żeby nic złego jej nie spotkało…
- Ona wie o Joan – Jasmine przerywa nieprzyjemną ciszę, chociaż teraz wolałbym, aby zamilkła. Znów czuję ból w okolicach klatki piersiowej.
- Co? – tylko tyle potrafię z siebie wydusić.
- Pytała o nią. Mówiłeś jej coś?
- Nie wiem, naprawdę nie wiem Jas, może coś mi się wymsknęło po pijaku – przeczesuję włosy dłonią. Cholera, chyba powinienem je ściąć, zaczynają mnie denerwować – Ale chyba nic jej nie powiedziałaś?
- To nie jest moja sprawa, ale myślę, że jeśli chcesz być w porządku wobec niej, to powinieneś jej powiedzieć.
„Być w porządku wobec niej” – powtarzam sobie w myślach. Sam już nie wiem, co znaczą te słowa…



***


   Bardzo starałam się wejść do domu na palcach. Nawet mi się to udało, ale czasami to nie wystarcza. Kiedy mijam kuchnie dostrzegam, że w salonie delikatnie tli się światło lampki nocnej. Problemy nadejdą szybciej niż się tego spodziewałam.
- Blanca – oho, znam ten ton. Zimny, stanowczy i obojętny. Nawet mogłabym podjąć tą rozmowę, gdyby nie to, że wciąż czuję się pijana.
Bez słowa wchodzę do pokoju i opieram się o framugę drzwi. Nie mam siły się kłócić, po prostu jej posłucham.
- Gdzie byłaś? – nerwowo uderza długopisem o blat stolika – Odpowiedz.
- Z przyjaciółmi.
- Którymi? Na całą noc? Dlaczego nie napisałaś? Śmierdzisz alkoholem – nie daje mi dojść do słowa – Zawiodłaś mnie. Marzy ci się być dorosłą, a zachowujesz się jak gówniara. Wiesz jak się o ciebie martwiłam? Nic już nie rozumiem Blanca. Dlaczego to robisz? Po co tak się buntujesz? –  bezradnie opuszcza ręce.
- Nie buntuję się. Nie chciałam, żeby tak wyszło. Naprawdę.

- Idź do siebie. Pogadamy jak wytrzeźwiejesz – mówi cicho mijając mnie w drzwiach – A poza tym masz szlaban. Na tych twoich nowych przyjaciół również.
„Niedoczekanie” – myślę i już wiem, że nie mogę tak tego zostawić.

6 komentarzy:

  1. I zaczynają się schody. Blanca dowiedziała się o Joan i ją to zabolało. Ciekawe czy Brian powie jej prawdę? I jego coś zaczyna brać. Zaczyna się robić bardzo ciekawie. I Blanca ma kłopoty, szlaban. Czekam na nexta!
    Lovee<3
    Joan:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytać wasze opowiadania rano to najlepsze co można zrobić ;) no chyba, że akurat nie ma nic miłego w odcinku, nawet wręcz przeciwnie, same złe wiadomości. Ale tutaj tak nie ma, a przynajmniej dla mnie. Dobry news to ten o uczuciach Briana. Coś czuję, że jego plan spali na panewce. No może nie do końca, bo Blanca już pokazuje rogi, ale on sam nie jest pewny czy o to mu chodzi. Znaczy się, czy dalej chce dopiąć swego. Teraz zaczyna się o nią martwić, co świadczy o tym, że już niedługo (oby) zmieni zamiary co do dziewczyny. No i Jas, Rev i wszyscy chcą dla nich dobrze.
    Blanca dostała szlabany, ale coś mi się wydaje, że nie będzie on przestrzegany :D
    Podoba mi się coraz bardziej (o ile to możliwe heh)
    Czekam na ciąg dalszy
    xo Boo <3

    OdpowiedzUsuń
  3. okej, nie wiem czy bardziej jestem zła na siebie, czy na dżoane, bo kiedy zobaczyłam nowy odcinek to zjechałam na komentarze. TAKI SPOILER!!!!
    ale ok.

    w sumie nie dziwię się Blance, bo faktycznie się zrobiło mroczno i nie ma jasnej sytuacji. Bri czyżby zmieniał front? ciekawi mnie czy opowie wszystko małej, no i cały czas niecierpliwie czekam, kiedy mała dowie się, że Brian Haner to Syn Gates! AAAaaaaa, będzie się działo. pewnie sobie jeszcze poczekam, ale ok. ;)
    pisz pisz szybciutko, niech Blanca wychodzi z pokoju oknem, pieprzyć szlaban!

    with love,
    z.
    <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Brian coś poczuł?
    Ok, laska Matta, J. jest spoko w tym opo. Ale tylko spoko, bo Matt jest przecież NASZ!
    Blanca! Słyszysz? Nie poddawaj się łatwo szlabanom! Przecież umiesz wyłazić przez okno dziewczyno! Tam Brian stygnie!

    lovee, Sillie

    ps, nie każ tak długo czekać ok?

    OdpowiedzUsuń
  5. mam nadzieję, że Syn opowie o Joan i wszystko jakoś po woli będzie się układać :) Czekam, aż zacznie otwierać swoooje seeerduszko, ale nie słodź kocie za bardzo :) Uwielbiam gdy opisujesz ze strony widzenia Briana, zdecydowanie to podoba mi się najbardziej !
    kocham i bardzo tęsknię.
    Ola

    OdpowiedzUsuń