środa, 7 maja 2014

11. Good news?



Moje kochane! Tak jak obiecałam - wracam. I mam nadzieję, że znów przyjmiecie mnie ciepło.
Odcinek dla tych, które czekały na kolejny part :*
Aaa i jeszcze jedno. W komentarzach wklejcie linki do Waszych nowych, obecnych opowiadań, proszę. Mam trochę do nadrobienia :) Miłego wieczoru kochane ;*

  Cześć. To znowu ja, wasza Blanca. Cholernie szczęśliwa Blanca. Spytacie co u mnie? Trochę się pozmieniało. Z chłopakami widuję się praktycznie codziennie, mimo, że rzadko chodzimy do szkoły. Moja frekwencja naprawdę woła o pomstę do nieba, nie mówiąc nawet o stopniach. Jednak nie przejmuję się tym. Mama zawsze kładła na naukę ogromny nacisk, a teraz? Po co mi to wszystko? Czas spędzamy raczej w garażu Shadsa na próbach i całą ekipą jeździmy na koncerty. Chłopaki również grają więcej i w coraz to „porządniejszych” miejscach. W dodatku zaczynają napływać z tego jakieś korzyści – pierwsze pieniądze. Teraz można zacząć inwestować w sprzęt, szukać sponsorów, producenta, by niebawem nagrać własne demo. Wszyscy dążymy do spełnienia tego marzenia. Razem z Jasmine staramy się pomagać chłopakom jak tylko możemy. Przede wszystkim dbamy, by co weekend grali jakiś koncert. Dzwonimy do klubów lub same organizujemy małe imprezy w opuszczonym barze na przedmieściach. W dodatku spędzamy z nimi próby, piszemy teksty i pomagamy komponować. W międzyczasie Syn uczy mnie grać na gitarze. I jak tu znaleźć czas na szkołę…
A właśnie! Syn… Cóż, jesteśmy naprawdę wybuchową parą! W ciągu godziny potrafimy się pięć raz pokłócić i przeprosić. Spędzamy ze sobą praktycznie cały dzień, a często także noc. Oczywiście dlatego, że próby mogą się baaardzo przeciągnąć. Ale nie powiem, jest między nami bardzo gorąco…
Jedyną rzeczą, która zmieniła się na gorsze to relacje z mamą. Praktycznie ze sobą nie gadamy. Mijamy się w drzwiach, gdy wychodzę z samego rana. Kiedy wracam, ona zazwyczaj już śpi. Skłamałabym mówiąc, że mi jej nie brakuję. Naszych wspólnych śniadań oraz babskich wieczorów przy dobrym filmie. Ale odkąd poznałam Avenged i samego Gatesa, już nic nie będzie takie samo, wiem to.

 Jest już późno, a po dzisiejszej próbie padam na twarz. Mam ochotę paść na łóżko porządnie się wyspać, w końcu jutro sobota. Szczelnie nakrywam się kołdrą, a oczy same mi się zamykają. Błogostan. Dawniej nie wiedziałam, że taka mała rzecz może być szczytem marzeń.  Nagle dociera do mnie irytujący dźwięk telefonu. Serio, o tej godzinie? Z trudem dosięgam słuchawki.
- Jestem.
- Ja też jestem, w swoim łóżku i właśnie idę spać – już chcę rzucić słuchawką, kiedy zaczyna z niej płynąć słodki śmiech.
- Nie denerwuj się kociaku.
Gates. Mój Gates.
- Czego chcesz? – warczę zaspana.
- Zobaczyć cię, o ile nie masz mnie jeszcze dość.
- Sen 1:0 Synyster Gates. Przykro mi, dobranoc! – odkładam słuchawkę obok aparatu, żeby nikt już do cholery nie dzwonił.
Jednak cieszę się spokojem tylko przez kilka chwil. Głośny dźwięk klaksonu sprawia, że niemal spadam z łóżka.
- Idiota – szepczę do siebie, ale mimo wszystko czuję, że się uśmiecham.
Tak jak myślałam, pod moim oknem stoi zaparkowany wóz oraz oparty o niego Brian. Wygląda cholernie seksownie w jeansach i rozpiętej kurtce. Mierzwi włosy dłonią, jednocześnie zaciągając się papierosem. Mam na niego ochotę. Co on ze mną wyprawia?
- Pan do mnie? – wychylam się przez okno, ale czując chłód na policzkach wzdrygam się i marzę o powrocie do środka.
- Panna Blanca? Nie pomyliłem adresu, prawda? – uśmiecha się zabójczo – Na pewno nie. Ubieraj się i chodź!
- Nie wiem jak ty, ale jest pierwsza w nocy. Miałam zamiar się położyć, jak normalni ludzie.
- Skarbie, ty nie jesteś normalna – wzrusza ramionami – Masz dziesięć minut, czekam – mówi i wsiada do auta.
No nic. Chyba nie mam wyjścia. Po ciemku odnajduję ubrania, zbiegam na dół, chwytam kurtkę. Mama chyba nie śpi, w biurze tli się światło i słychać jakieś głosy. To raczej telewizor. Wychodzę niezauważona. Zresztą, coraz częściej. Nieważne. Nieistotne.




***



  To był ciężki dzien. Jak zwykle ominęliśmy budę szerokim łukiem i wylądowaliśmy u Shadsa. Nie było czasu nawet na jedno małe piwo. Zostały nam do napisania jakieś trzy kawałki i dopiero wtedy będziemy mogli ruszyć z tematem. A czasu jest coraz mniej…
Zastanawiam się jak mam jej o tym powiedzieć i jak zareaguje. Mam nadzieję, że nie stchórzy i się zdecyduje. Nie wyobrażam sobie takiej akcji bez niej…
Prawdę mówiąc to niczego sobie już bez niej nie wyobrażam. Miałem się zabawić, utrzeć nosa jej matce, wkręcić ją do nas i skorzystać na tym, a wyszło zupełnie inaczej. Podoba mi się, cholerna mała Grey. I to bardzo. Uwielbiam jej słodką niewinność, kiedy uśmiecha się znad kartki z nowym tekstem. Jednocześnie chciałbym ją wziąć na masce samochodu, kiedy się zbliża i rozkosznie porusza biodrami. Właśnie tak jak teraz.
- Osiem minut, nowy rekord Grey – wpijam się w jej usta.

- To jakaś ważna sprawa? – jak zawsze zapina pasy, urocze.
- W sumie to tak. Ale najpierw chcę cię gdzieś zabrać – odpalam tego grata, który pewnie w najbliższym czasie się rozsypie i ruszam z piskiem opon obserwując, jak na jej śliczną buźkę wkrada się uśmiech.
Sto czterdzieści na liczniku, tniemy powietrze i wykrzykujemy razem z Axlem szlagiery Gunsów. „Jesteś niemożliwy” – słyszę z jej ust i mam ochotę spić każde słowo z jej warg. Jestem niemożliwy. Jestem głupim palantem, który ją okłamuje. Ale błagam, chwilo – trwaj!



***

  Sceneria miejsca, w którym się znaleźliśmy jest bajkowa. Ogromny klif, a pod naszymi stopami plaża i ocean. Dzisiejszej nocy wyjątkowo spokojny.
- Jak tu pięknie – szepczę i oprócz wiatru we włosach czuję również jego oddech. Obejmuje mnie i centymetr po centymetrze przybliża do siebie.
Delikatnie falująca woda łączy się z niebem. Horyzont jest niewidoczny, kiedy gwiazdy i księżyc odbija się w tafli. Wzdycham lekko, a moje palce krzyżują się z jego.
- Chodź – mówi.
Prowadzi mnie za rękę i podsadza na maskę samochodu. Kładzie się obok mnie, bawi moimi włosami i milczy.
- Coś jest nie tak – mówię – Zazwyczaj gadasz jak najęty.
- Niektóre słowa ciężko przechodzą przez gardło – odwraca wzrok i wpatruję się w przestrzeń.



***



  I co mam jej powiedzieć? Które z tych wszystkich okropieństw? Opowiedzieć jak ją wykorzystywałem i śmiałem się z jej naiwności? Czy może jak bardzo nie cierpię jej matki? A może o Joan, czyli jak pozbawiłem życia swojej dziewczyny? Jest jeszcze jedna rzecz, ale tego nie powiem jej na pewno… Wypalam więc krótkie:
- Jedziemy w trasę.
Zrywa się na równe nogi i patrzy na mnie zdziwiona. O czym teraz myślisz mała Grey? Przez kilka chwil na jej twarzy nie malują się żadne emocje. Ciężko przełykam ślinę i już chcę się do niej zbliżyć, kiedy stawia krok w tył. I jeszcze jeden, tak, że stoi już nad przepaścią.
- I widzisz, boisz się – uśmiecha się cwaniacko – Zależy ci?
Zbiła mnie z tropu. Zbieram szczękę z ziemi i nic już nie wiem. Zaraz, chwila, dziewczyno!
- Tak – mówię niepewnie, a przecież to prawda. Jedna z nielicznych prawd o mnie.
Zbliża się do mnie i odrzuca na plecy burzę włosów.
- To kiedy wyjeżdżamy?
Cholera. Naprawdę?! Nie wierzę.
- Wszystko już załatwione, mamy zaklepany nowy sprzęt, bilety, kontrakt. Czekałem tylko na ciebie, czy się zgodzisz, czy pojedziesz z nami i…
- Ja też na ciebie czekałam. Całe życie.

4 komentarze:

  1. OMG, witaj ponownie!
    Już na fejsie pisałam, że czekałam na Twój powrót! Cholernie się cieszę.

    Zrobiłaś przeskok. Ominęłaś sprawnie opisywanie tego co stało się pomiędzy nimi po tym jak mała B w końcu dowiedziała się , że to Bri chodzi do jej matki.

    Fajnie też nawiązałaś do nazwy bloga pod koniec jednej z części.

    "Wychodzę niezauważona. Zresztą, coraz częściej. Nieważne. Nieistotne."

    Ja wszystko widzę!

    Pomysł z popychaniem fabuły naprzemiennie oczami Briana a potem B jak zawsze na wielki plus dla mnie! I ruszamy w trasę? Zapowiada się zabawa czy cierpienie małej B? Zobaczymy.

    Jeszcze raz ciepłe buziaki za powrót.


    http://avengedwithshakespeare.blogspot.com/ <------ tu jest mój aktualny blog. Dopiero dziś dodałam 10 rozdział więc to ledwie początek. Oczywiście zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Haaaaluuuuu! Witam ponownie :) Tęskniłam za Twoją B. :)

    Miło znowu poczytać opo pisane w czasie teraźniejszym^^ Tak jak Sillie pisałą, podoba mi się pomysł pisania raz z perspektywy B. a raz B. <--- nooo kurde! Dobra, raz z perspektywy Bri, a raz B. :D Trochę martwię się o B. bo zaczyna coraz bardziej poddawać się wpływom a7x, przy tym olewając resztę ważnych spraw, szczególnie swoją mamę. I zdecydowała się jechać z nimi w trasę? Oj, czuję kłopoty...

    Bri się zakochał, Bri się zakochał, nanana :D Trafiła kosa na kamień^^ A taki był pewny siebie, patrzcie państwo. Bardzo dobrze, że stało się jak się stało. Boję się tylko tego, jak zareaguje B. kiedy dowie się prawdy...

    Brakowało mi trochę w tym rozdziale reszty zespołu. I zdecydowanie za krótko! Chcem więcej ;)

    Cieszę się, że wróciłaś i czekam na nexty tym razem szybciej. http://secretsoftheravenhouse.blogspot.com/ <--- link do mojego nowego opo.
    Buziole, Pat:)

    OdpowiedzUsuń
  3. <3
    "Jestem głupim palantem, który ją okłamuje." >>>>>>>>>> urzekło mnie to tak bardzo, że sama się dziwię. i ucieszyło. bo to oznacza, że w końcu przejrzał na oczy. Blanca co robi! szalona!
    wiesz, na początku się obawiałam o nią, teraz chyba bardziej, mimo że mniej. wiesz o co mi chodzi? przestała być krucha i niepewna, ale znowu zmieniła się za bardzo w zbyt krótkim czasie. obawiam się, że dopadnie ją totalna znieczulica i kiedy (jeśli?) się dowie prawdy to jej to nie obejdzie. takie mam teraz wrażenie. mam nadzieję, że mylne.

    http://lecrimeparfait.blogspot.com/ < aktualnie stanęłam w miejscu, ale nadal piszę +
    http://altar-of-short-stories.blogspot.com/ < od czasu do czasu wymłócam shoty +
    http://zmorowetlumaczenia.blogspot.com/ < oczywiście ciągle tłumaczę (nawet jeśli nie dodaję systematycznie)
    wsjo ryba ;)

    with BIG love,
    z.
    <3

    psst! BARDZO SIĘ CIESZĘ, ŻE WRÓCIŁAŚ Z NOWYM ODCINKIEM BO FCHOOJ MI TEGO BRAKOWAŁO! ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Tęskniłam!!! Za Tobą i Twoim pisaniem! Za twoimi bohaterami! To się pozmieniało. Między nimi gorąco. Akcja ruszyła do przodu i to nie są same serduszka, kwiatki i skowronki. Odważna decyzja Blanki. Ciekawe dokąd to ich zaprowadzi... Czekam na nexta!
    Twoja Joan<3

    OdpowiedzUsuń