wtorek, 31 grudnia 2013

4. Beer in the outdoors? Not so bad...

Dzień dobry kochani. Przed nami sylwestrowa noc, nie wiem jak Wy, ale ja zamierzam szaleć. Zanim jednak, daję Wam do przeczytania najnowszy odcinek, być może znajdziecie czas na lekturę ;)
Przy okazji, życzę Wam cudownego 2014 roku! Jedno z naszych marzeń, a mianowicie zapowiedź koncertu, już się spełniło. Pozostaje marzyć o cudownym występie, upolowania kostek, a może nawet autografów i zdjęć z chłopakami oraz o ich szybkim powrocie ;) I tego właśnie Wam życzę :)

ps. w zakładce "bohaterowie" pojawiły się zdjęcia chłopaków.




  Siedzę i gapię się na białą kartkę otwartego zeszytu. Nie udało mi się nawet zanotować tematu lekcji. „A niech cię Synysterze Gatesie” – myślę. Przez niego moja edukacja w zakresie chemii leży i przy okazji buja w obłokach. Intryguje mnie. Na początku rozmawia ze mną w normalny, zupełnie naturalny sposób, a po chwili zmienia ton i znika z pola widzenia. Nie mogę uwierzyć, że nigdy nie widziałam jego wraz z bandą wcześniej. Co prawda szkoła jest duża, ale oni z całą pewnością wyróżniają się z tłumu. Każdy z nich ubrany  na czarno, nieco niechlujnie. Najwyższy z nich jest bardzo szczupły, a jego fryzura? Wygląda jakby kopnął go prąd. Szaleniec, to widać. Ale sympatyczny, już na pierwszy rzut oka. Kolejny z nich jest podobnego wzrostu co Gates, ma cholernie zielone oczy i dołeczki w policzkach oraz bardzo ciemne włosy zaczesane do góry. Jest przystojny. Trzeci to dziwak. To powierzchowne stwierdzenie, ale jak inaczej można nazwać chłopaka z fioletowymi pasemkami na czarnych włosach i oczami wyraźnie podkreślonymi czarną kredką? Założę się, że spędził dziś więcej czasu przed lustrem niż ja. Ten czwarty jest najniższy i najśmieszniejszy. Wygląda jak mały gnom. U niego karnacja najbardziej kontrastuje z czarnymi ubraniami. Niezła ekipa. Mroczna. Podoba mi się, wyglądają trochę jak zespoły z moich plakatów. Wbrew temu co powiedziałaby moja mama, chciałabym mieć takich przyjaciół. Ale ja nigdy nie zabiegam o czyjeś względy…

***

 Wybiegam z angielskiego jak szalony i mijam dziesiątki nieznanych mi twarzy. Chłopaki zniknęli mi za zakrętem, ale znajdziemy się przed szkołą. Teraz być może jest ostatnia okazja, żeby zrobić wrażenie na tej dziewczynie. Ostatnia okazja, żeby nieźle zabawić się przed końcem 1999 roku. Wypadam przez drzwi frontowe. Widzę grupę chilliderek, swoją drogą, wyglądają całkiem apetycznie…
-Skup się Gates… – mamroczę pod nosem i staję na dziedzińcu.
Jest! Właśnie wychodzi ze szkoły, z plecakiem pełnym naszywek zarzuconym na jedno ramię. Ma na sobie bardzo opięte jeansy, wcześniej jakoś tego nie zauważyłem.
-Stary, co ty robisz? – z wizji Blanki Grey w seksownych pończochach wyrywa mnie piskliwy głos Johnnego.
-A kiedy przejdziesz mutacje? – rzucam, a on patrzy na mnie jak na idiotę – No co, myślałem, że gramy w dziesięć pytań.
-Zadam trzecie – obok nas pojawia się Matt – szukasz kogoś?
-W zasadzie to tak – odpowiadam, wciąż wodząc wzrokiem za małą Grey – Chyba za ostro potraktowałem tą dziewczynę.
-Tą czarnulkę, z samego rana? – Jimmy śmiesznie porusza brwiami – I co, chcesz odkupić swoje winy?
Myślę chwilę.
-Wręcz przeciwnie Rev… wręcz przeciwnie.

*** 


-Hej! – słyszę za plecami.
Aż boję się odwrócić. Doskonale poznaję ten tembr głosu. Robię jeszcze dwa kroki naprzód i dopiero się zatrzymuję. Odwracam się trochę zbyt pospiesznie.
-Przepraszam – mówi miękko – Rano nie miałem humoru, ale myślę, że doskonale to rozumiesz.
Mrugam z niewiedzą. Dlaczego zawsze zachowuję się przy nim tak…idiotycznie?
-No wiesz, wybiegłaś rano z tej sali z miną seryjnego mordercy – wyjaśnia z uśmiechem – Wyglądało jakbyś się z kimś pokłóciła albo coś.
Obserwuję jak wsuwa ręce do kieszeni. Za jego plecami, na dziedzińcu, widzę jego kolegów. Gapią się w naszą stronę.
-To nic takiego. Poniedziałkowe poranki wprawiają mnie w taki nastrój.
-A poniedziałkowe popołudnia? – pyta.
-Wcale mnie z niego nie wyprowadzają – wzdycham.
-A więc trzeba to zmienić! I A7X ci w tym pomoże – uśmiecha się zadziornie, ale gdy zauważa, że znów nie rozumiem, dodaje – To skrót od Avenged Sevenfold i ubiegając wszystkie twoje pytania, to nazwa naszego zespołu.
-Zespołu? – ha, wiedziałam, że coś w tym jest – Co gracie?
-Jeśli nie masz nic innego do roboty to możesz iść z nami, wszystko ci opowiemy – uśmiecha się i macha do chłopaków – Przedstawię, od lewej : M.Shadows, The Rev, Zacky Vengeance i Johnny Christ.
-A macie jakieś imiona? – śmieję się na dźwięk śmiesznych pseudonimów.
-Wszystko w swoim czasie mała – przez chwilę obejmuje mnie ramieniem i całą zgrają ruszamy przed siebie.



To chyba jakaś szemrana okolica. Przynajmniej ja nigdy tutaj nie byłam. Mijając obskurne domy i niedokończone budynki mam wrażenie, że całe to miejsce jest od lat opuszczone. Z błędu wyprowadza mnie ten najniższy, Christ.
-Idziemy po piwo? – patrzy w kierunku Shadsa, a on uśmiecha się znacząco.
-O nie Christ, ja wchodziłem ostatnio – śmieje się.
-Nie ma mowy – Rev przecząco rusza głową.
-Blanca? – Zacky patrzy na mnie wymownie.
-Nie!
„Nie? Dlaczego nie Gates?” – myślę. Spoglądam na niego pytająco. Nieco się peszy i nerwowo drapie się po głowie mierzwiąc czarne włosy. Pod naporem naszych spojrzeń, dodaje:
-Ja wejdę. A Blanca pójdzie ze mną.
Teraz wszystkie spojrzenia kierują się w moją stronę. Chłopaki uśmiechają się pod nosem. Wszyscy oprócz Gatesa z kamienną miną, bez żadnego wyrazu. Odwraca się za pięcie i przekracza próg sklepu. Nie wiem dlaczego idę za nim. Nie wiem dlaczego wydaje mi się, że to wróży kłopoty…

***

-Biegnij Grey! – wrzeszczę i popycham ją w kierunku drzwi. Ten gruby sprzedawca pokrzykuję coś za nami z meksykańskim akcentem, ale głos niknie, kiedy wypadamy na zewnątrz. Całą zgrają pędzimy przez Reef Lm  ,skręcamy w lewo i już znajdujemy się na skraju parku. Dla nas to normalka. Za to Blanca chyba nieźle się wystraszyła.
-No to zwycięstwo panowie! – krzyczy Matt i tryumfalnie unosi do góry butelki z piwem.
Mała Grey siedzi nieco z boku i patrzy na nas wielkimi, zdziwionymi oczami. Teraz trochę mi jej szkoda. Zabieram dwie butelki i zbliżam się do niej.
-Proszę – chwyta piwo trochę nieśmiało – Hej…
Delikatnie stukam ją w bok. Wreszcie patrzy w moją stronę. O cholera, ależ ma niebieskie oczy.
-To nic takiego, nie przejmuj się – stukam piwem w jej butelkę i staram się opanować rozbawienie.
Na pierwszy rzut oka sprawia zupełnie inne wrażenie. Teraz widzę, że jest naprawdę… taka niewinna.
-To nic takiego – uśmiecha się promiennie najpierw do mnie, później do chłopaków.
Uff, wyprowadza mnie z jakiegokolwiek poczucia winy. A to oznacza, że plan można kontynuować.
-Siadaj młoda – Jimmy poklepuje miejsce obok siebie – Opowiedz nam coś o sobie.
Zajmuję miejsce naprzeciwko niej. Mówi pięknym językiem. Kiedy się śmieje ma takie śmieszne iskry w oczach. Zaczyna nam ufać. To dobrze. Gorzej dla niej…

8 komentarzy:

  1. Gates! co ty kombinujesz?! następny pewnie już w nowym roku, hm? ;D

    mała poprawka - Gates dołączył do zespołu w 2000, ale nie żeby mi to przeszkadzało ;**

    czekam bardzo bardzo bardzo niecierpliwie na kolejny odcinek, bo kocham kocham kocham. <333
    baw się dziś cudownie i wypij moje zdrowie! (i nigdy nie popełniaj mojego błędu: 'ta, jasne! pewnie że będę kierowcą w sylwestra! NO PROBLEMO.)

    with BIG love,
    z.

    <33

    I WYŁĄCZ WERYFIKACJĘ. dziękuję.
    ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Toż to małe niedopatrzenie z mojej strony, ale to w końcu wszystko mała fikcja, więc niech będzie :) Johnny też dołączył później, ale konwencja jest taka, żeby chłopaki od początku razem tworzyli zespół :)
    Oczywiście, że wypiję! podwójnie! ;**
    I już wyłączam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozkręcasz się Kochana :) Ciekawi mnie co takiego kombinuje Gates? Znając tego pana można się spodziewać wszystkiego. Jak dla mnie rewelacja, jak zawsze. Pisz częściej <3
    Lovee<3
    Joan:)

    OdpowiedzUsuń
  4. cześć misiaczku :* przepraszam, że z opóźnieniem, ale nowy rok.. sama wiesz jak jest :* Odcinek podoba mi się przecholernie.. Gates to niezły kombinator i właśnie dlatego jest aż taki intrygujący :> Blanca to najpiękniejsza dziewczyna na świecie, potwierdzine info XD Szkoda, ze taka naiwna, ale nie wygląda na osobę, której jeśli zrobi się coś złego pozostanie dłużna, ale na pewno też jest bardzo uczuciowa. Jimmy jak zwykle kochany :) Czekam z niecierpliwością na kolejny miś. :*
    Olcia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wczoraj zbyt późna pora uniemożliwiła mi jasne myślenie i poplątałam komentarze. Dzięki za odcinek. Naprawdę się rozkręca. Szczególnie podobają mi się fragmenty pisane z perspektywy chłopaków. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. "Ten czwarty jest najniższy i najśmieszniejszy. Wygląda jak mały gnom."
    umarłam.

    regards,
    Kill

    OdpowiedzUsuń